sobota, 21 grudnia 2013

Część Czwarta



Koło godziny dziesiątej już stała w łazience i starała się wyglądać jak najbardziej naturalnie. Ubrała się w krótkie spodenki i biały top.  Wyszła z domu pod pretekstem spaceru. W sumie to nie okłamała rodziców. Poszła się przejść, jednak pominęła fakt, że zajdzie do pracy swojej siostry i tam przez przypadek spotka Jurija.
Kierowała się zdecydowanym krokiem w stronę kawiarni. Poprawiła włosy i złapała za klamkę  „Delicious”.  Usiadła przy jednym ze stolików, po czym szeroko uśmiechnęła się do swojej siostry.
- Zaraz powinien przyjść.  – powiedziała szeptem, kiedy akurat próg kawiarni przekroczył skoczek. Blondynka udała, że go nie widzi, choć tak bardzo chciała na niego popatrzeć i jeszcze raz posmakować jego ust.
- Olivia? – usłyszała dobrze znany jej głos. Podniosła głowę i spojrzała na niego.
- Owszem, to ja – odpowiedziała – Przysiądziesz się?
- Jestem ci winna wyjaśnienia. – zaczęła kiedy, usiadł naprzeciwko niej.
- Byłem u ciebie, wtedy, rok temu. Zanim napisałem do ciebie wiadomość. Widziałem cię z innym. Nawet nie wiesz jak się wtedy czułem. – powiedział smutno. -  Zwodziłaś mnie za nos, cały czas!
- Jurij, to nie tak. – spojrzała mu prosto w oczy, które tak bardzo ją urzekły. – Matt był pierwszą osobą, która tam poznałam, znaczy pomijając moją współlokatorkę. Zaprzyjaźniłam się z nim, ale on jest homo. Nie kręcą go dziewczyny. 
- Minął rok.
- Ja wiem, znalazłeś sobie inną. Rozumiem cię. To wszystko chyba, co chciałam ci powiedzieć.
Nawet nie wiedziała kiedy wstała od stolika i zawiesiła torebkę na swoim ramieniu. Był u niej, w Anglii, a ona nic nie wiedziała. Zobaczył to czego nie powinien, pomyślał swoje i odszedł bez słowa.
-Zerwałem z nią – powiedział głośno, że wszyscy zebrani w kawiarence to usłyszeli. Trochę się speszył tą „publiką” i podszedł do dziewczyny.  Wziął ją za nadgarstek i wyprowadził z „ Delicious”.
- Działała mi na nerwy, ale też zdałem sobie sprawę, że wciąż ciebie kocham. Widziała w telefonie twoje zdjęcie. To ty zostałaś mi w sercu.Ona miała głowę skierowaną prosto w jego oczy. Trochę jej brakowało do wzrostu skoczka, jednak to jej nie przeszkadzało. Jemu też, a przynajmniej tak było kiedyś.
- Przejdziemy się? – zaproponował i ruszyli w dobrze znanym im kierunku.  Skocznia w Lublanie. Miejsce, które oboje lubili i wspominali za każdym razem, będąc w dwóch różnych miejscach.
- Naprawdę mnie kochasz? – spytała niepewnie po chwili ciszy.  Przymknęła na chwilę oczy, kiedy przystanęli i od razu przypomniał jej się ich pierwszy pocałunek. To było miejsce ich częstych spotkań.
- Tak – odpowiedział krótko – Ale nie potrafię być w związku na odległość. Wybacz.
- Jasne, rozumiem- odpowiedziała szeptem. Płomyk nadziei na wspólną przyszłość jeszcze nie zgasł. Jest nadzieja.
Złapał ją za rękę i podeszli bliżej skoczki. Splótł jej palce ze swoimi i wpatrywali się w najpiękniejszy widok w tym momencie.

Odprowadził ją pod dom, w którym mieszkała. Przystanęli przed ogródkiem i ponownie spojrzeli sobie w oczy.
- Jak długo tu zostajesz? – spytał, nie odrywając od niej wzroku
- Jeszcze calusieńkie trzy tygodnie. Potem znów ostre zakuwanie – westchnęła, kiedy Jurij zbliżył się do niej i musnął delikatnie jej usta.
- To do zobaczenia – powiedział i oddalił się od jej domu, co jakiś czas na nią zerkając.

Ten pocałunek upewnił ją w fakcie, że on ją nadal kochał. Słowa słowami, ale tym udowodnił to. Była z jednej strony szczęśliwa, że ma kolejny powód by wracać do Słowenii.
- Wróciliście do siebie? – w progu czekała już Maria uśmiechnięta od ucha do ucha. – Widziałam was!
- Nie, nie wróciliśmy do siebie – odpowiedziała spokojnie Olivia i zdjęła buty.
- Jak to? – młodsza z sióstr usiadła na schodku, z niedowierzającą miną.
- Tak to. Za rok, jak tu wrócę na stałe to może coś z tego będzie, jak on o mnie nie zapomni i faktycznie będzie mnie kochał, jak kocha teraz i kochał wtedy.
Siostra bez słowa przepuściła Olivię na schodach, a ta udała się do swojego pokoju.
Jeśli  Jurij dalej ją kochał, to poczeka.
Bo jest na co, prawda?
________
Jestem dziś przeogromnie dumna z naszych chłopaków. Pokazali, że w tym roku są groźni i trzeba się ich bać, ZAWSZE. Prawie się popłakałam widząc na podium dwóch Polaków, wiecie?
Tepes i Wellinger ścieniowali, ale wierzę w to, że w porę się obudzą i będa jeszcze na szczycie :)
Pozdrawiam Was kochane i życzę Wesołych Świąt <3

4 komentarze:

  1. rodzinka Tepeš, poza Anją, jakoś do mnie nie przemawia... szczerze to SLO jakoś nie są moją naj drużyną.
    Jednak to opowiadanie się jakoś tak luźno czyta :D

    mam nadzieję, że oni będą razem bo widać po nich że się kochają <3 to takie słodkie <3 ale coś czuję, że ta cała Valeria będzie im chciała rozwalić wszystko :<
    czekam na next! ^.^

    norge-skijumping.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie rozdział 1 :)

    norge-skijumping.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Święta prawda, jak kocha to poczeka ;-)
    A wydaje mi się, że oboje darzą się szczerą miłością, która nie pozwoli im się rozstać i ostatecznie do siebie wrócą. To tylko rok, ale z drugiej strony przez rok może się wiele wydarzyć. Trzymam kciuki, aby się udało. Pierwszy i najważniejszy krok już uczynili, bo szczera rozmowa z pewnością była im potrzebna.

    Zapraszam także do siebie na nowy rozdział :-)
    http://the--bittersweet--life.blogspot.com
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, moja pamięć... Przeczytałam zaraz po tym, jak dodałaś i oczywiście zapomniałam skomentować :/
    Mi podobnie jak reszcie dziewczyn wydaje się, że to czekanie może im wyjść na dobre. Jeśli rzeczywiście się kochają, to czas nie powinien zaszkodzić ich miłości.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń