Leżeli na
polanie, na kocu, który chował się wręcz w tej gęstej i wysokiej trawie. Im to
nie przeszkadzało.
Wspominali,
śmiali się głośno, dokuczali sobie nawzajem.
- Będziesz
na mnie czekał ten rok? – spytała w jednej chwili. Z pleców, obróciła się na brzuch,
by móc spojrzeć na twarz skoczka.
- Będę. A ty
będziesz mnie oglądać?
- Zawsze cię
oglądałam. Nawet jak się rozstaliśmy to co tydzień modliłam się, by internet
się nie buntował i byś się nie przewrócił.
– ucałowała mu czoło i dalej położyła się na plecach.
Dla nich
jakby czas się zatrzymał. Spędzali ze sobą całe dnie, a jak zaczęły się
treningi w klubie to szedł, jednak w tym roku odpuścił sobie Letnie Grand Prix.
Niestety
czas płynie nieubłaganie szybko i te trzy tygodnie minęły w szalenie szybkim
tempie.
Blondynka
siedziała w swoim pokoju już spakowana i piła ostatnią gorącą czekoladę w tym
pomieszczeniu. Wróci tu na ferie, jednak jego tu nie będzie. Nie będzie w pełni
szczęśliwa, ale będzie go wspierać na odległość, będzie dzwonić i motywować go.
Bo warto.
Czekał na
lotnisku, aż jej rodzice wraz z siostrą przyjadą odwieść starszą córkę.
Czy bał się
tego pożegnania? Tak. Cząstka jego poleci samolotem pasażerskim do Anglii i
spotkają się dopiero za rok. Za trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Za osiem tysięcy
siedemset sześćdziesiąt godzin.
Chodził
nerwowo przy wejściu na terminal, kiedy usłyszał radosny głos dziewczyny, która
krzyczała jego imię.
- Jednak
jesteś – stanęła przed nim z dwiema walizkami i torbą podręczną.
- Chciałem
się pożegnać. Chciałem byś wiedziała, że naprawdę będę czekał. Może i nawet cię
odwiedzę tam, w Anglii. Uprzedzę cię tym razem. – spojrzał jej prosto w oczy i
delikatnie uniósł kąciki ust. – Będę tęsknić.
- Ja też. To
będzie najdłuższy rok w moim życiu. – wyszeptała mu wprost do ucha.
- W moim
również – odpowiedział i pocałował ją. Nie obchodziło go to, że zagradzają
wejście na terminal, nie zwracał też
uwagi na jej rodziców. Liczyło się tu i teraz.
- Olivio,
musimy już iść – usłyszeli głos jej ojca. Dziewczyna spojrzała smutno na
skoczka i ostatni raz się do niego przytuliła.
- Do
usłyszenia Jurij – powiedziała i poszła nadać swoje bagaże.
Słoweniec
westchnął głośno. Chciał by została, by jeździła z nim na zawody po całym
świecie. Chciał by po prostu była z nim, jednak wiedział, że nie może jej teraz
ograniczyć, szczególnie, że został jej ostatni rok studiów.
Kiedy
zniknęła mu z pola widzenia, poszedł w kierunku swojego auta i z piskiem opon
ruszył z parkingu.
W samolocie
wyjęła jego zdjęcie, które zrobione było kilka lat temu. Jak byli trochę młodsi, zakochani w sobie wręcz do szaleństwa
i przytulali się mocno do siebie.
- To pani
chłopak? Przystojny – powiedziała staruszka, która siedziała obok niej i
wpatrywała się w fotografię
- Można tak
powiedzieć, że mój chłopak – uśmiechnęła się delikatnie i schowała zdjęcie do
książki, by się nie pogniotło.
- Wie pani, ja również byłam zakochana po uszy. To było w czasie wojny. Niestety on zginął w bitwie na Guadalcanal. Wspierał amerykanów w walce z Japonią. On umarł i moja cząstka również.Nie zdążyłam mu powiedzieć przed wyjazdem, że spodziewam się dziecka. - westchnęła i troszkę posmutniała. - Może jednak nie było nam pisane by być razem...- pokręciładeliktanie głową i spojrzała na dziewczynę - Dobrze mu się z oczu patrzy. - powiedziała i wskazała palcem na książkę, w której było zdjęcie.
- Bo to wspaniały chłopak - blondynka aż rozpromieniła się kiedy zaczęła o nim opowiadać staruszce.
Pojechał do
siostry, która mieszkała ze swoim narzeczonym.
- I jak tam
sprawy z Olivią? – spytała Anja, wstawiając wodę na herbatę.
- Układa
się. Za rok będziemy razem. Jak tylko wróci z tej szarej Anglii. Latem wyjdziemy gdzieś na dłuższy czas, a
zimą z pewnością będzie mi towarzyszyć w większości zawodów. – powiedział, w głębi serca czując radość.
- Cieszę się
braciszku, że tak to sobie zaplanowałeś. Niech się spełni – poczuł dłoń siostry
na swoim ramieniu.
Mógł
stwierdzić jedno : Jurij Tepes jest wreszcie szczęśliwy.
______
dzisiaj krótko jakoś tak :C
Powiem jedno. Jestem dumna z Morgensterna! Tego się nie spodziewałam! Tak daleko skoczyć jeszcze ze złamanym palcem! Uwielbiam go *.*
Tepes nie popisał się szalenie, ale przynajmniej się zakwalifikował, więc minimum osiągnięte ^^
Haybock się wreszcie pojawił, z czego również jestem dumna!
No i Wellinger. Cudaśny chłopczyk w moim wieku *.*
Wiecie co? Zaczęłam prace nad opowiadaniem o Andreasie ^^
Jednak nie zacznę jeszcze publikować, gdyż robie to wtedy gdy mam całe opowiadanie skończone ^^
Pozdrowionka kochane i szczęśliwego nowego roku <3