sobota, 30 listopada 2013

Część Pierwsza



Od trzech miesięcy była w Anglii. Poznała wszystkie dziewczyny na uniwersytecie, chłopacy również dawali o sobie znać, jednak ona tęskniła za nim- za słoweńskim skoczkiem, który w ten weekend był w Polsce. Zawody oglądała w internecie, gdyż nie było możliwości ich oglądania w angielskiej telewizji.  Jej telefon zawibrował na parapecie. Podeszła i wzięła go do ręki. Uśmiechnęła się widząc zdjęcie Jurija.

Myślę o tobie i to daje mi sił do latania. J.”

Ja przez ciebie nie mogę się skupić na nauce. Przyjadę na niedługo. Znów się zobaczymy. O.

Już odliczam minuty. J

Zrobiło jej się ciepło na sercu. Czuła, że to ten prawdziwy, jedyny w jej życiu. Przy nim czuła się wyjątkowo, ale i swobodnie. Kiedy wróciła do domu na święta, dwa tygodnie temu, to przyszedł do niej prawie od razu i wyszli na długi spacer. To ona zaczęła wojnę na śnieżki i to ona ją przegrała nokautem. Oboje leżeli na śniegu i głośno się śmiali.
W jego towarzystwie czuła się beztrosko i bezpiecznie. Czy to możliwe, że wciąż nie są razem? Owszem. Ona nie zdecydowała się na ten związek na odległość.  Wiedziała, że to mogłoby się nie udać. Chciała zobaczyć czy kontakt przetrwa. Jeżeli tak, to wskazuje tylko na jedno -  że są sobie pisani.
Włączyła laptopa i otworzyła stronkę internetową na której mogła oglądać skoki narciarskie online. Nadszedł czas na skok Jurija. Widziała skupienie na jego twarzy. Serce jej stanęło kiedy się wybił. Trzymała mocno kciuki, aż pobladły jej kostki. Nagle dostał podmuchy wiatru z różnych stron i spadł na bulę. Olivia niedowierzała w to co widziała. Jurij  leżał nieprzytomny na skoczni. Wszyscy kibice byli przerażeni. Po chwili obok niego pojawili się lekarze z noszami. Położyli go na nie i zeszli poza bandę. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Miała ochotę spakować i jechać do niego, ale nie dostałaby wolnego na uniwersytecie.
Godzinę po zakończeniu skoków, zadzwoniła do jego ojca. Miała nadzieje, że odbierze i wszystko jej opowie.
Wybrała jego numer i odczekała kilka sygnałów.
- Dzień dobry panie Miranie, z tej strony Olivia. – powiedziała do słuchawki lekko trzęsącym głosem 0 Wie pan już co z Jurijem?
- Witaj, tak wiem. Ma wstrząśnienie mózgu i jest trochę poobijany. – odetchnęła z ulgą, że nic mu się groźnego nie stało.
- Odzyskał przytomność?
- Tak, już nawet żartuje sobie – zaśmiał się Miran Tepes.
- Niech pan go ode mnie pozdrowi i przeprosi. Uczelnia mnie nie puści ponownie, wykorzystałam już wolne…
- Na pewno zrozumie. Pozdrowię go.
- Dziękuję, do widzenia.
- Do usłyszenia.
Opadła na łóżko i wpatrywała się tępo w przeciwną ścianę. Zastanawiała się co by było, gdyby jednak stało mu się coś poważnego? Co by wtedy zrobiła?
Z pewnością olała by szkołę , narażając się na wyrzucenie z niej i pojechałaby do niego.


- Masz pozdrowienia od Olivii – jego ojciec wszedł do Sali, gdzie leżał. – I przeprasza cię, ale nie może póki co wyrwać się ze szkoły.
On nic nie odpowiedział tylko przytaknął na znak zrozumienia jego słów. Rozumiał jej sytuację i doskonale pamiętał zasady jakie panowały na jej uniwersytecie. Pamiętał to jak wygłupiał się przy niej, czytając ten cały regulamin.
- Podasz mi telefon? – powiedział do ojca, a ten przytaknął. Podał mu z kurtki komórkę.
Jurij odblokował klawiaturę i wpatrywał się w wyświetlacz. Na tapecie miał ją, przytulającą się do niego.
Obiecał sobie, że wytrzyma te trzy lata. Obiecał, że będzie silny i poradzi sobie z tym. Że będzie tęsknił to było wiadome.
Bo jest na kogo. – powtarzał.
______
miło, że chociaż jedna osoba tu jest! :)

sobota, 23 listopada 2013

Prolog



Ich wspólna historia zaczęła się zanim Jurij jeździł po kontynentach i coraz częściej występował w zawodach Pucharu Świata. Ona dorabiała sobie po szkole jako kelnerka w jego ulubionej kawiarni, do której przychodził niemal codziennie od czasu kiedy po raz pierwszy ją ujrzał. Można by powiedzieć, że w jego przypadku była to miłość od pierwszego wejrzenia. Natomiast z jej punktu widzenia niekoniecznie. Była obojętna na zaloty słoweńskiego skoczka.  Do czasu…

Kiedy zaczynali się spotykać, ona dostała list z uczelni w Anglii. Została przyjęta na studia i musiała wyjechać. On angażował się coraz bardziej, lecz kiedy usłyszał tą smutną dla niego wiadomość, wyszeptał do jej ucha, że nigdy o  niej nie zapomni.
- Piszmy do siebie listy, jak za dawnych czasów. To nas do siebie zbliży i pozwoli zachować pamięć – spojrzała mu prosto w oczy. Jej powoli też zaczynało zależeć i to właśnie zobaczył w jej oczach.
- Dobrze – uśmiechnął się, gładząc wierzchem dłoni jej gładki policzek.
- Ja będę przyjeżdżać na zawody jak będę miała kilka dni wolnych. Wcześniej będę cię oczywiście powiadamiać – nie odrywała wzroku od jego niebieskich tęczówek. Skoki, to jest temat który ich połączył. Kochała skoki i każda fanka zabiłaby się, gdyby Jurij Tepes na nie spojrzał, a co dopiero chciał się umawiać. Dla niej to było obojętny fakt. Kochała sport-nie skoczków.
Obiecali sobie pamięć, stały kontakt, który miał po jakimś czasie wygasnąć.

Brak czasu, niewidzenie osoby, na której tak bardzo nam zależało, robi  swoje.
Nauka, treningi, coraz rzadsze rozmowy przez telefon, coraz krótsze listy… Znajome, prawda?
_______
no to zapraszam na nowego bloga, znowu o Jurim. Krótkie będzie, 6 odcinków!
Jestem zła na te głupie warunki w Klingenthal, to, że zdenerwowali mi Jurija, a potem ot tak odwołali rundę konkursową. Szczyt wszystkiego!
Modlę się tylko o to, by w Harrahovie warunki były pomyślne, bo nie zniosę tego jak odwołają mi zawody :C